Gabriel Marcel, egzystencjalista, nawrócony na katolicyzm w wieku czterdziestu lat, dokonał w swojej filozofii rozróżnienia pomiędzy tajemnicą a problemem. Otóż problem to jakaś zagadka, której chwilowo nie potrafię rozwiązać. Na przykład nie wiem, jak zaprogramować wideo, na którym chcę nagrać ulubiony program w telewizji. Mogę jednak zapytać kogoś, kto potrafi obsługiwać to urządzenie i trudność znika. Dopóki człowiek nie rozwiąże jakiegoś tego typu problemu, jest rozdrażniony i niespokojny. Pamiętam film animowany, kiedy główny bohater, psotliwy kot, przez kilkanaście minut usiłuje dobrać się do puszki z mielonką, wyczyniając z nią najprzeróżniejsze rzeczy, dopóki nie dopiął swego.
Inaczej jest z tajemnicą. Nad nią w żaden sposób nie można zapanować. Nie da się jej oddzielić od siebie, przyjrzeć się wnikliwie i znaleźć rozwiązania. Jeżeli na przykład umiera mi ktoś bliski i pojawiają się dramatyczne pytania: „Dlaczego właśnie on, dlaczego teraz, tak młodo?”. Tych pytań nie stawia się w taki sam sposób, jak pytania o nieznane słowo w krzyżówce. One angażują całego człowieka, przechodzą przez jego serce. Stawiają też jego własne życie w innym świetle, bo również nad sobą odkrywa cień śmierci.
Zaraz po przeistoczeniu kapłan ogłasza zebranym na Mszy: „Oto wielka tajemnica wiary!” Nigdy nie pojmiemy cudu, w którym uczestniczymy. Pochylając się nad tajemnicą Mszy świętej, musimy pamiętać, że nie rozwiązujemy religijnej zagadki i w związku z tym nigdy nie zawołamy triumfalnie: „Już wiem, o co tu chodzi!” Możemy jedynie odpowiedzieć:
Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale.
Tajemnica Eucharystii nie da się rozstrzygnąć i oswoić. Możemy jedynie coraz bardziej pozwalać jej ogarniać i kształtować nasze życie. Rzecz w tym, by uczestniczyć coraz bardziej świadomie i pokornie w tej tajemnicy, a nie więcej móc o niej powiedzieć.
Wojciech Jędrzejewski OP http://mateusz.pl/mt/wj/fz/20.asp